In ascolto tramite Spotify In ascolto tramite YouTube
Passa al video di YouTube

Caricamento del lettore...

Esegui lo scrobbling da Spotify?

Collega il tuo account Spotify a quello di Last.fm ed esegui lo scrobbling di tutto quello che ascolti, da qualsiasi app di Spotify su qualsiasi dispositivo o piattaforma.

Collega a Spotify

Elimina

Non vuoi vedere annunci? Effettua l'upgrade

Adele - 21 [nierecenzja]

Ale smuci ta kobieta. Włącz to takie ładne hiszpańskie, co miałeś.
~ Justyna


http://www.salonkulturalny.pl/wordpress/wp-content/uploads/2011/02/21Adele.jpg

Oglądamy „W samo południe”, podobno antywestern. Ktoś wciska play, wszyscy przysuwają się jak najbliżej biurka i dojadają ostatnie kanapki, a na wyświetlaczu laptopa rozpoczynają się pomału napisy początkowe. Młody Lee Van Cleef siedzi na skałach i po kowbojsku obgryza paznokcie, w tle ktoś śpiewa płaczliwie Do Not Forsake Me, Oh My Darlin.

Do not forsake me, oh my darlin’
On this our wedding day


- Czemu to właściwie ma być antywestern? – pytam.

Do not forsake me, oh my darlin’
Wait, wait along


- No zobaczysz. Po filmie ci powiem.
Czekamy. Lee Van Cleef też czeka. Po krótkiej chwili siedzi już w towarzystwie drugiego kowboja, hipsterskim zwyczajem zwijającego sobie papieroska, a gdzieś na horyzoncie pokazuje się sylwetka jeźdźca numer trzy.

I’m not afraid of death, but oh,
What will I do if you leave me?


- O, widzisz, już ta piosenka jest antywesternowa – zauważa Ania. – Prawdziwy kowboj nigdy w życiu by tak nie zaśpiewał.
- A jak zaśpiewałby prawdziwy kowboj? – chcemy wiedzieć.
Ania zastanawia się tylko przez krótką chwilę.
- „Jeśli mnie zostawisz, to nic mi się nie stanie”.

————————————————————————————————

Chociaż piosenka prawdziwego kowboja do dziś bawi mnie z taką samą mocą, nigdy nie przestałem się zastanawiać nad tym, jak faktycznie mógłby brzmieć podobny utwór. W zeszłotygodniowym konkursie poprosiliśmy czytelników o propozycje ballad ich zdaniem najzgrabniej korespondujących z hasłem „jeśli mnie zostawisz, to nic mi się nie stanie”. Spośród licznych odpowiedzi, jakie pojawiły się w skrzynce pocztowej redakcji, wybraliśmy wreszcie tę najlepszą.

Zwycięską pracę nadesłała Adele z Londynu; swoim utworem Someone Like You, w którym śpiewa „nvm, I’ll find someone like you”, wygrywa dziesięciodniową wycieczkę do słonecznego Maroka, a także promocję najnowszego albumu, 21, na bardzo popularnym lastefemowym blogasku. Gratulacje!

http://files.qtravel.pl/wezyr/royal_decameron_issil_marrakesz-maroko-marrakesz-26592/325x255-tr-1-31-531-224531/royal_decameron_issil_marrakesz-1.jpg
Maroko. Robi wrażenie, co nie.

Uwaga! Jeśli przychodzi Ci do głowy piosenka nawiązująca treścią do hasła konkursowego "jeśli mnie zostawisz, to nic mi się nie stanie”, wal śmiało w komentkach! Będzie mnóstwo nagród!

————————————————————————————————

Wszyscy znamy Adele. Wokalistka jest w radiu, w centrach handlowych i w internetach, a już zwłaszcza – nie mówcie, że nie - na Waszym fejsbuku. Dlaczego, zapytacie, teraz pojawia się także w abatłablusowym dzienniczku? Bo nie wszyscy znamy jej płyty. A te są wcale smaczne. Dzisiaj bierzemy na widelec drugi longplay artystki; longplay, który okazał się być za dobry.

Pierwszy, wydany w 2008 roku album Brytyjki w żaden sposób nie zapowiadał tragedii. Swobodna, eklektyczna mieszanka popowo-soulowych balladek zyskała uznanie krytyków i odniosła spory sukces, a ja, jako osoba niezainteresowana, w ogóle nie dowiedziałem się o jej istnieniu. Bardzo zdrowo. Niestety, trzy lata później zdolna wokalistka wydała album lepszy i bardziej dojrzały od debiutanckiej 19-stki. Zachwyciła skalą głosu, dobrymi melodiami, świetnie zmontowanym teledyskiem do pierwszego singla. Zarejestrowała utwory, o jakich zawsze myśleliśmy, marudząc, że w radiu powinni puszczać porządną muzykę. Radio faktycznie zaczęło te utwory puszczać. I to był mniej więcej początek wspaniałej katastrofy, pierwszy przerzut nowotworu popularności, który teraz systematycznie zżera wszystko to, co w kompozycjach i kameralności Adele najpiękniejsze. Jestem pewien, że dostrzegacie paradoks.

21 to bardzo przyjemna płyta, która od momentu swojej premiery w styczniu 2011 stopniowo obdzierana jest ze swojego wdzięku. Przebojowe Rolling in the Deep dawno przestało być atutem albumu, bo od prawie roku słyszymy ten utwór w absolutnie każdym sklepie i w każdej stacji radiowej. Zadziorne Set Fire To The Rain (łłłłaacz it burn!) już wkrótce podzieli los pierwszego singla, a i ładne Someone Like You zaczyna być coraz trudniejsze w odbiorze nawet dla mnie, który Adele po raz pierwszy usłyszał dopiero w połowie maja. Ale chociaż największe hity stopniowo odstrzeliwuje i obrzydza nam radio, to przecież na końcu pozostanie jeszcze sześć czy siedem przyjemnych, soulowych tudzież bluesowych piosenek, które wciąż warte będą odsłuchu. Pozostanie Lovesong, naprawdę magnetyczny cover The Cure, pozostanie One and Only, pozostanie He Won't Go. Zwyciężymy, bo mamy coś, czego medialny Voldemort nie ma.

Adele wciąż się rozwija i nie ulega wątpliwości, że jeszcze o niej usłyszymy; sztuczka polega na tym, żebyśmy nie słyszeli zbyt często. Thom Yorke zrezygnował z ładnych melodii po przytłaczającym sukcesie rejdjohedowego OK Computer. Mark Knopfler wycofał się z instytucji Dire Straits, kiedy rosnąca popularność zaczęła być dla niego coraz bardziej uciążliwa. Żaden z nich na dobrą sprawę nie musiał robić ani tego, ani tego, ponieważ ich sztuka nie była zagrożona. Twórczość Adele jest natomiast w bardzo realnych tarapatach i jeśli Brytyjka nie zdecyduje się na odejście od popowych przebojów, to jej muzyka znowu na tym ucierpi. Osobiście zalecam dużą dawkę bluesowo-jazzowej chemioterapii i żadnych teledysków przez najbliższe trzy lata.

Adele - 21

http://www.youtube.com/watch?v=MjJUxczKAYE

– Czy wiesz, że? ————————————————————————-

…nie może być tak, żeby tekst o Adele nie był powiązany z Amy Winehouse? Trolololo.

————————————————————————————————

Non vuoi vedere annunci? Effettua l'upgrade

API Calls